Znajdź różnice na powyższych zdjęciach. Kilka jest. Torcik na dole jest śliczny i różowy a ten górny trochę krzywy (dobra, bardzo krzywy, ale w ten upał i tak dobrze się trzymał), słodki, ale nie za bardzo, własnoręcznie zrobiony i … zjedzony z przyjaciółmi z okazji naszych 100 lat. I trochę o tym dzisiaj. Wczoraj jak wiadomo skończyliśmy razem 100 lat. Zauważyła ten fakt jakiś czas temu nasza Nieoceniona Synowa – „O rany, to macie w tym roku razem 100 lat! Ale numer! ” – tak to jest, jak się studiuje matematykę.
Jak już się okazało, policzyliśmy dokładnie i tak. To było wczoraj. Taka okazja nie może się przecież zmarnować! Zaprosiliśmy więc najbliższych (też w sensie geograficznym) przyjaciół i zrobiliśmy imprezę. Była bardzo udana i jesteśmy naprawdę wdzięczni Im wszystkim. Przyjaźń jest wspaniała.
Są w niej różne chwile, ale są i takie jak wczorajszy wieczór, kiedy świętowaliśmy razem fajną, choć nieoczywistą rocznicę.
Taka rocznica może i nie jest oczywista, ale w oczywisty sposób zachęca do refleksji nad przemijaniem i wspólnym życiem. Jeśli pozostać przy dodawaniu lat, to spędziliśmy razem już 64, z czego 58 jako małżeństwo, a to już poważne wyniki 🙂
I tak sobie myśleliśmy, że jedną z najlepszych rzeczy, które towarzyszą wiekowi już nie najmłodszemu jest „posiadanie” perspektywy lat. takiej perspektywy „do tyłu”. Możemy z tej właśnie perspektywy zobaczyć, że to, co było trudne, wydawało się wręcz niemożliwe, jednak się wydarzało.
Możemy przypominać sobie wspaniałe, cudowne chwile, które zapierały cech w piersiach i sprawiały, że na nowo się w sobie zakochiwaliśmy i te gorsze, te, przez które to ponowne zakochiwanie w ogóle było potrzebne, bo coś gdzieś nam umknęło, coś zaniedbaliśmy, o czymś przestaliśmy pamiętać. A bywało i tak, że zastanawialiśmy się jak my w ogóle przetrwamy. I okazuje się, że dajemy radę. Że dopiero ze szczytu (tak, to szczyt pośredni, długa droga jeszcze przed nami), widać dlaczego musieliśmy iść drogą, która prowadziła nas przez ciemne doliny. Nie zawsze bywało różowo. A i kiedy było, rzadko wyglądało jak na obrazku. Chyba że tym górnym. Pozostaje jeszcze sprawa tego, kto robi zdjęcie i na co zwraca uwagę.
Podobnie jak na powyższym obrazku i tortach, w całym życiu łatwo jest dać się nabrać. Chyba zwłaszcza w dzisiejszym świecie. Jest przecież bardzo prawdopodobne, że pobrany za free, stockowy obrazek przedstawia tort zrobiony z gipsu i pomalowany jakimś chińskim lakierem, który bynajmniej nie służy do jedzenia. Ten u góry wygląda zdecydowanie mniej… no pod każdym względem mniej. 🙂
Może i nie ma czym się chwalić na Fb czy innych społecznościowych stronach. A jednak był (bo już go nie ma) PRAWDZIWY i pyszny. I porównując tego rodzaju obrazki widać dość wyraźnie, że to jak chcemy by było i to co często pokazujemy na zewnątrz, czasem mocno się różni od tego, jak się sprawy mają.
Żyjemy w świecie, w którym doskonałość (czasem prawdziwa, częściej nie) dosłownie nas atakuje. Wczoraj na przykład dominowały w wirtualnym świecie świadectwa z czerwonym paskiem, achy i ochy oraz wpisy typu „nie miałam nigdy świadectwa z czerwonym paskiem, ale za to teraz jestem najlepsza” – a ja ani nigdy nie miałam takiego świadectwa, ani i teraz nie jestem najlepsza. I co?
I jak wygląda mój urodzinowy torcik na (teraz dopiero na zdjęciu widzę) nieco przygniecionym obrusiku w kwiatki?
No więc z okazji naszych 100 wspólnych wspaniałych lat chciałam napisać żebyśmy nie dali się zwariować. Pamiętacie bajkę o Małym Księciu? „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” – to jest prawda i w dzisiejszym ciągle-patrzącym-i-porównującym świecie.