Wiele lat temu natknęłam się na opowiadanie (niestety nie pamiętam kto był jego autorem) o mędrcu, który szukał kamienia filozoficznego. Mędrzec całe swoje życie poświęcił poszukiwaniom. Nosił żelazny pas, którym dotykał kolejnych kamieni i sprawdzał w ten sposób czy mają moc zamiany żelaza w złoto. Podróżował jedynie w tym celu, spał byle gdzie, jadł byle co. Nie miał ulubionych miejsc, potraw, ani przyjaciół. Szukał.

W końcu, będąc już bardzo starym człowiekiem, spotkał młodego chłopaka, który na widok jego pasa aż zakrzyknął ze zdumienia – pas był szczerozłoty!

I rzeczywiście, tak właśnie było. Mędrzec w rozpaczy usiłował odtworzyć swoją drogę, dojść w miejsca, w których był i znaleźć kamień filozoficzny, który przecież przez moment był w jego posiadaniu, ale nadaremno. Tak bardzo skupił się na szukaniu, że przeoczył moment, w którym znalazł to, czego szukał.

Mamy też rodzimą postać, która zmagała się z poszukiwaniami szczęścia, ale nie pretendowała do roli mędrca – Koziołek Matołek. Szczęściem dla Koziołka był Pacanów, gdzie, jak wiadomo „kują kozy”. A nasz Koziołek właśnie o tym marzył – być podkutym jak prawdziwy koń, rumak właściwie, „aby chodzić w pełnej chwale„.

Wtedy dopiero byłby szczęśliwy.

(tutaj można posłuchać audiobooka 120 przygód Koziołka Matołka)

I tak sobie myślę…

gdzie jest mój Pacanów?

Jak często daję się oszukać, że dopiero jak …………………….(tu wpisz właściwe), będę szczęśliwa?

Czego mi do tego szczęścia brakuje? I gdzie ono niby jest?

Co jest moim skarbem, do czego dążę? I czy nie na próżno…

To ode mnie zależy na co patrzę i czego szukam. To ja decyduję co jest dla mnie skarbem, co będę ceniła. A gdzie będzie mój skarb, tam też pójdzie moje serce. I w końcu albo będą zaważać zwykłą kawę, cieszyć się życiem i tu, gdzie jestem będę szczęśliwa i silna aby zmieniać to, co jednak mi się tu nie podoba, albo wzorem Koziołka Matołka, czy jeszcze gorzej – Mędrca z opowieści, zmarnuję całe swoje życie na poszukiwania.