Mija kolejny dzień, który wcale mi się nie podoba, horyzont zamglony, wszystko jest nie tak, jak miało być i na dodatek w najmniej odpowiednim momencie. Kolejny raz słyszę, że będzie dobrze, i wiem, że to nieprawda. Nie będzie. Nie zawsze „jest dobrze”.

Jak poradzić sobie w takich chwilach?

I jak, jeśli to nie chwile, ale całe miesiące a może i lata?

Jak zachować pogodę ducha, siły i przytomność umysłu?

Inni już tu byli

Mi samej bardzo pomaga ta świadomość. Nie jestem pierwszym człowiekiem zmagającym się z problemami. Jakkolwiek wiadomo, że mój aktualny problem przykuwa moją uwagę niemal bez reszty, bo ból boli, a strach straszy i już, ale jednak to prawda. Inni, czasem obcy, a czasem mi bliscy, też zmagali się z problemami – podobnymi albo innymi. Prawdę mówiąc, czasem z większymi niż moje. I oni dali radę. Przeszli przez doliny i żyją nadal. Często mogę napotkać ślady Ich obecności; poustawiali schodki i drabiny, które teraz mogą pomóc mi. Czasem mogę z nich skorzystać rozmawiając, czytając a czasem po prostu widząc, że ktoś pokonał przecież tę drogę!

Może się zresztą okazać, że przechodziłam tędy nawet ja sama. I nawet o tym napisałam, i teraz sama mogę przeczytać. Sprawa może nie była aż tak bardzo ważna, ale emocje jakby podobne – Kiedy wszystko bierze w łeb

Nie chodzi o styl. Chodzi o zdobycie szczytu

Czasem jednak daję się złapać w pułapkę, że inni zrobili to lepiej. Szybciej, szlachetniej, mądrzej, bez strachu… No w lepszym stylu po prostu. Nawet jeśli to prawda, to co z tego? Czasem celem jest wytrwać. Tylko i aż tyle. Cierpliwie iść krok za krokiem, z każdym kolejnym pnąc się wyżej. Nawet jeśli mijają mnie ludzie bez zadyszki, kiedy mi ledwie starcza tchu – co z tego? Przecież nie mam pojęcia jak długo idą, z czym oni się zmagają ani z czym startowali. A może właśnie to ja bardziej docenię moment zdobycia góry?

Nie jestem sama!

A czasem chyba bym wolała. Zamknąć się, zostawić wszystko i wszystkich i skupić na moich wielkich problemach. Serio. Jest we mnie coś takiego, co bardzo utrudnia mi przyjęcie pomocy. Jakaś głupia, dążąca do niezależności „Zosia Samosia”. Łatwo mi odrzucić pomoc a potem czuć się opuszczona, samotna i „nikt mnie nie rozumie”. No więc trzeba wziąć głęboki oddech i pamiętać o tych, którzy są ze mną zawsze, którzy mnie kochają bez względu na okoliczności. Wtedy, nawet w ciemnej dolinie nagle można odkryć wdzięczność.

Zwykle najlepszy widok jest z samej góry

Nie jest łatwo trzymać właściwą perspektywę. Ale naprawdę gdzieś tam świeci słońce a horyzont rozpościera się pięknym, spokojnym widokiem. Świat i moje własne życie jest większe niż teraz mi się wydaje. Uwielbiam moment kiedy samolot, którym lecę wzbija się nad chmury – okazuje się wtedy, że zawsze w końcu gdzieś świeci słońce.

Na końcu wszystko będzie dobrze,

Jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie koniec

John Lennon