Takie widoki były dziś na Jurze 🙂
Dokładnie tydzień temu ożenił się nasz Syn. Pisaliśmy o tym dość dużo, może jeszcze do tematu wrócimy, ale On się ożenił, i to tydzień temu, a życie toczy się dalej. Jedną z rad, którą dajemy innym rodzicom w podobnej życiowej sytuacji jest zająć się sobą :), więc sami z niej skorzystaliśmy i jak tylko okazało się, że A) mamy wolny dzień i B) jest ładna pogoda, postanowiliśmy pojechać na małą wycieczkę. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy i … już w południe byliśmy na szlaku. Od jakiegoś czasu odkrywamy na nowo Jurę Krakowsko-Częstochowską. Piękne miejsce, ale kiedyś, kilka lat już temu strasznie się tu gdzieś pogubiliśmy. Staramy się zawsze wędrować z mapą, bo nigdy nic nie wiadomo i z oznaczeniami szlaków bywa różnie, ale przecież co to dla nas taka sobie Jura. No i… pogubiliśmy się. Ostatecznie się znaleźliśmy i dzięki temu możemy o tym opowiadać, ale staramy się już brać mapę, albo chociaż jakąś małą mapkę ze sobą. Taaaak… Staramy się. Bardzo się staramy… Ale kilka razy jednak nie wzięliśmy i chociaż kilka z tych kilku obyło się kompletnie bez przygód, to inne kilka jednak zapamiętamy. Jeden raz to błądzenie po Padwie.Tak, bez mapy… A inny to całkiem niedawno w… Ustroniu. Oj, no zapomnieliśmy mapy. Ale kto się kiedykolwiek zgubił w Ustroniu??? Da się w ogóle? 
Tu gdzieś był ten szlak. Pamiętam, jakoś tak po prawej. Dobra, idziemy… Ty, jakoś tak dziwnie zarosło tu. To chyba dalej gdzieś było. O rany, to za tą drugą górką! 
Ostatecznie również wszystko dobrze się skończyło, bo rzeczywiście raczej trudno zgubić się w Ustroniu, kiedy idzie się na Równicę, ale jednak nadrobiliśmy sporo drogi i zamiast lasem dość długi kawałek szliśmy ulicą mijani przez kolejnych zmotoryzowanych zdobywców gór. Jednej góry. Równicy, ale jednak.
No więc wniosek jest taki, że chociaż te wszystkie motywujące memy typu: 

W życiu ważna jest sama droga. Cel jest jedynie aby mieć motywację, albo

 
Nieważne jaki jest cel twojej podróży, ważne czego się w niej nauczysz

są naprawdę fajne i aż miło się robi, kiedy je czytamy, to jednak jeszcze fajniej jest jednak iść GDZIEŚ. 
I mieć mapę. Najlepiej dobrą.
I do tego celu trafić. 
A to cel, do którego udało się nam dotrzeć w Ustroniu 🙂
Warto było!