Bywają takie dni, kiedy nie wiadomo skąd, a to chciałbym wiedzieć, bo może częściej bym tam sięgał, przychodzi mi ochota na zrobienie, ewentualnie naprawienie jakichś rzeczy. Prawdę mówiąc niektóre z nich dość długo na to czekają. Taki dzień ma w naszym domu swoją nazwę – to TEN DZIEŃ.

Chce mi się, naprawdę lubię ten stan umysłu. Ruszam ochoczo do działania. Wiem, że dziś wszystko się uda. Jednak czasem spada na mnie kubeł zimnej wody pod postacią braku narzędzi. 

To jest numer jeden w moim prywatnym rankingu najbardziej denerwujących rzeczy. Są chęci, jest czas, jest potrzeba i nagle, zwykle kiedy to, co robię jest już rozgrzebane, sięgam po klucz, śrubokręt czy wiertarkę i… czuję pod palcami NIC!!! Puste miejsce na półce. 
Gdzie ona jest? Wtedy nadchodzi myśl – olśnienie: przecież tydzień temu ją pożyczyłem. 
Koniec pracy, dalej nie ruszę, bez narzędzia nie jestem wstanie wykonać zadania. Nic bardziej mnie nie denerwuje i nie zniechęca. Praca staje a ochota zmienia się w złość. Naprawa, która miał trwać kilka godzin zamienia się w walkę o przetrwanie. Ileż to już razy używałem klucza francuskiego zamiast młotka; a to nie jest dobre ani dla klucza, ani dla jakości przybijania gwoździ. Bez 
potrzebnych narzędzi nie da się dobrze wykonać pracy. Niestety, albo je mam i potrafię ich użyć. Albo nie i najprawdopodobniej spartaczę robotę. I cóż z tego że wiem, kiedy i tak, często daję się wpuścić w maliny. Pół biedy jeśli dotyczy to zwykłej pracy remontowej. Złość minie, wiertarka w końcu wróci do domu i robotę można kontynuować. 
Pamiętam bardzo dokładnie jak na pierwszym roku studiów zostałem zaproszony do gabinetu Rektora na rozmowę dotyczącą mojej przyszłości. Oczywiście padło pytanie – Co dalej, za kilka lat? Po co tutaj jesteś? Miałem możliwość przedstawić swoje plany i marzenia o tym co zrobię z wiedzą zdobytą na uczelni. Rektor po wysłuchaniu powiedział słowa, które zmieniły moje podejście do nauki a w końcowym rezultacie także do życia. Usłyszałem – „Jesteś tutaj nie po to aby się uczyć, Te kilka lat, które tu spędzisz to za mało aby się nauczyć czegoś naprawdę. Jesteś tutaj aby zdobywać narzędzia. Naucz się jak się uczyć a będziesz mógł zdobywać wiedzę do końca życia”. 
Subtelna a jakże ważna różnica. Przyznaję, że wtedy „narzędzia” kojarzyły mi się raczej z młotkiem i kombinerkami, niż z umiejętnościami czy wiedzą, które mogę zdobyć na studiach. Szybko jednak zorientowałem się o co chodzi i w czym tkwią szczegóły tej subtelnej różnicy. Od tego czasu zbieram te narzędzia. Staram się w każdym razie. Niektórych używam od razu, inne odkładam na półkę, żeby móc po nie sięgnąć gdy będą potrzebne.

Ok. Naprawa, remont, robienie czegoś w domu, nauka, studia. Jasne. Zdobywam narzędzia i ich używam. Albo nie i wtedy mam kłopot. Ale bywają w naszym życiu narzędzia, których brak może skutkować dużo gorszymi konsekwencjami. To te, których używamy podczas codziennego życia do budowania relacji, do życia z innymi ludźmi. Jak słuchać, jak mówić, jak rozwiązywać konflikty, jak cieszyć się różnicami, które między nami są i jak dobrze je wykorzystywać. Jak dbać o siebie nawzajem, jak okazywać sobie miłość i troskę.
Czy zawsze udaje mi się dobrze wykorzystać te narzędzia? Ależ skąd! Oczywiście, że nie, ale jeśli zdaję sobie sprawę z tego, że są i że mogę się uczyć, gromadzić je i mądrze z nich korzystać, coraz precyzyjniej je

stosuję. 

Praktyka czyni mistrza, więc choć droga daleka warto nią iść.