Było, minęło. Jedni szybciej, inni wolniej, ale wszyscy wracamy do stanu codzienności. Były Święta. Jak co roku. Teraz składamy świąteczne obrusy, dojadamy resztki świątecznych słodkości, cieszymy się prezentami – ja na przykład  pisząc piję pyszną herbatkę :), robimy po-świąteczne porządki. Skończył się czas świętowania. Czeka nas jeszcze Sylwester i Nowy Rok, ale to już trochę inna sprawa. Nawet całkiem inna. Inni ludzie, inne miejsca; atmosfera; raczej zabawa niż Święto. I dobrze. Jest czas na to i na to. I na codzienność też miejsce się znajdzie. I ja dzisiaj własnie o tej codzienności.
To bardzo dobrze, że są Święta. I myślę tutaj nie tylko o Bożym Narodzeniu. W ogóle Święta są ważne i potrzebne. Ale trochę bez sensu, jeśli nie wnoszą w nasze życie nic oprócz samych siebie. Są Święta – najemy się, posiedzimy, wymienimy prezentami, koniec. Spotkałam przed tegorocznymi smutnego człowieka w windzie. Miał w ręku dwie ogromne torby z zakupami i niezmiernie nieszczęśliwą minę. Chwilę z nim rozmawiałam i dowiedziałam się, że wszystko jest bez sensu, że żona wysłała go na kolejne zakupy, narobią się do nieprzytomności, przyjedzie rodzina, wszystko zje, zabierze prezenty i tyle będzie z tych Świąt. Pan, jak nietrudno się domyślić, Świąt nie lubił. I tak sobie pomyślałam, że rzeczywiście, jeśli tak to wygląda…
W grudniu zawsze jest mnóstwo akcji i projektów dla ludzi samotnych, nawet reklamy przypominają nam o tym, że nikt w Święta nie powinien być sam. Ale jeśli te Święta, i obecność na nich rodziny tylko przypominają o tym jak bardzo ta rodzina nie dba o człowieka w pozostałej części roku? Trudno wtedy Święta lubić. Jeśli świąteczna, dobra atmosfera, radość i wzajemne obdarowywanie się prezentami i swoją obecnością jest czymś na co wysilamy się raz w roku, to trochę jednak szkoda, nie?
Może warto jeszcze coś z tych Świąt „wycisnąć”? Jeszcze nie całkiem wywietrzały nam z głowy kolędy, światełka i pierniczki, jeszcze bliscy nie stali się odlegli. Jeszcze zdążymy, przecież tyle co skończyliśmy świętowanie. Same Święta niczego nie zmieniają. Pisałam o tym w zeszłym roku, w podobnym czasie ( Święta niczego nie zmieniają ) i  podtrzymuję tę myśl.
Warto mieć taki rok, żeby najbliżsi cieszyli się na następne Święta. Warto tak ich traktować, żeby z radością ubrali choinkę w przyszłym roku. Przecież nie potrzebna jest specjalna okazja, do troski, okazania miłości i tego, że ktoś jest dla mnie ważny. Bądźmy dla siebie nawzajem mili nie tylko w Święta 🙂