Kiedy spotykasz kogoś tak niezwykle innego niż ty, kogoś,  kto ma inne doświadczenia, osobowość, marzenia niż ty, łatwo o fascynację.
Niekończące się rozmowy, oczarowanie Innym, Niezwykłym. Mijają lata i odkrywasz, że zupełnie
się nie rozumiecie, nic was nie łączy. Nie rozumiesz co takiego się stało…
Kiedy spotykasz kogoś tak niezwykle podobnego do ciebie, kogoś, kto marzy o tym samym, kto rozumie cię jak nikt inny, łatwo o fascynację.
Niekończące się rozmowy, oczarowanie Podobnym, Rozumiejącym. Mijają lata i odkrywasz, że wasz związek jest nudny, nic się w nim nie dzieje. Nie rozumiesz co takiego się stało…
Jak nie dopuścić do takiego scenariusza?
Ostatnio panuje wśród znanych i mniej znanych nam osób bardzo silne przekonanie, że kluczem do szczęśliwego związku jest znalezienie odpowiedniego partnera. Szukasz, szukasz, szukasz, cierpisz w samotności, spotykasz kolejne nieodpowiednie osoby, znów cierpisz, aż w końcu TADAM!!!! JEST!!!
Ten jedyny człowiek, z którym chcesz spędzić życie. Ten wyśniony, jedyny, lub ta wyśniona jedyna, na całym świecie. Teraz już będzie tylko z górki. Życie jest piękne, tak bardzo się kochamy, tralala!
Nie o to chodzi, żeby nie starać się znaleźć właściwej osoby. Raczej trudno oczekiwać od samolubnego chłopca przed trzydziestką, że nagle, jak za dotknięciem jakiejś bliżej nieokreślonej czarodziejskiej różdżki, stanie się odpowiedzialnym, dojrzałym facetem gotowym ponieść wyzwania, jakie związek z drugą osobą niesie. Podobnie mało rozsądna jest nadzieja na cudowną przemianę rozkapryszonej „królewny” zajętej przede wszystkim swoim wyglądem, w mądrą kobietę, z którą warto spędzić życie.  Można mnożyć przykłady zarówno po męskiej, jak i damskiej stronie.
Jednak nie o tym, a przynajmniej nie tym razem.
Cała sprawa polega na tym, że z najwspanialszą nawet osobą, a może zwłaszcza z taką, nic nie jest „z górki”.  Kiedy już ją znajdziesz – zaczyna się życie. Kiedyś już o tym pisaliśmy – drogocenne rzeczy dużo kosztują. Tak właśnie jest. Im coś cenniejsze, tym więcej musisz za to zapłacić.
Jak wiele czasu spędzamy na budowanie swojej kariery zawodowej? Lata nauki, ciężka praca. Ileż razy wracamy sfrustrowani, zmęczeni, niesprawiedliwie ocenieni, ale przełykamy jakoś niepowodzenia i trudności, bo zależy nam na pracy, na rozwoju. Kolejne szkolenia, wyjazdy, kursy i bardzo‑ważne‑spotkania‑z‑których‑nie‑można‑zrezygnować…
Jak to się ma do naszej pracy nad więzią z żoną czy mężem? To przecież coś znacznie ważniejszego. Warto poświęcić czas osobie, z którą spędzamy życie i warto włożyć w to wysiłek.
Fajnie. Ale jak to zrobić. Przecież się staram. Tu znowu przykład z pracy – nie zawsze staranie się wystarcza, trzeba jeszcze wiedzieć jak się starać. Czasem naprawdę wkładamy dużo pracy w nasze starania, a efekt jest mizerny, niewspółmierny do wysiłku, jaki został włożony.
Jest taki stary kawał o młodym i starym bacy. Siedzieli sobie oboje na przyzbie i patrzyli na owieczki. Przechodził akurat turysta.
Do you speak English? – zapytał
Stary baca: – łee?
Młody baca: – łee?
Sprechen Sie Deutsch? – zapytał turysta ponownie.
Stary baca: – łee?
Młody baca: – łee?
Parlez-vous français? – znów zapytał ze słabnącą nadzieją w głosie.
Stary baca: – łee?
Młody baca: – łee?
Turysta odszedł. Stary baca mówi do młodego – Widzis, jakbyś sie ucył, to byś pogodoł.
Na to młody odpowiada –  Iii… Łon sie ucył i tak nie pogodoł.
Czasem tak właśnie wyglądają nasze rozmowy. Próbujemy na wszystkie możliwe sposoby a i tak się nie rozumiemy. Dlaczego?
Jednym z powodów bez wątpienia jest język, jakim się posługujemy. Nazwany przez Gary’ego Chapmana językami miłości jest właściwie sposobem w jakim komunikujemy nasze uczucia. 

CDN.